Recenzja filmu

Warsaw by Night (2014)
Natalia Koryncka-Gruz
Izabela Kuna
Joanna Kulig

Magic Night

W żadnej z opowieści nie ma choćby krzty wiarygodności. Jeśli  historia Igi brzmi najprawdziwiej, to wyłącznie za sprawą osobowości i talentu komediowego Izy Kuny, która potrafi spontanicznie
Wytrwałym polecam podwójny seans: najpierw "Spódnice w górę" Audrey Dany, potem "Warsaw by Night" Natalii Korynckiej-Gruz. Obie reżyserki chciały nakręcić uniwersalny traktat o kobiecości, ale obu, zapewne wbrew dobrym intencjom, wyszedł obraz kobiet, jakich osobiście wolałabym nie spotykać na swojej drodze – rozhisteryzowanych, znudzonych, skupionych na sobie i zwyczajnie głupich.



Twórcy "Warsaw by Night" nawet nie starają się odświeżyć przeżutej formuły wielowątkowego, miejskiego fresku. Historie Igi (Izabeli Kuna), Mai (Roma Gąsiorowska), Heleny (Stanisława Celińska) i Renaty (Marta Mazurek) krzyżują się w toalecie warszawskiego klubu o symbolicznej nazwie "Warsaw". Każda z nich będzie również wieziona tej nocy przez taksówkarza, który szuka odpowiedzi na ważne pytanie: czy jedna osoba może być naraz w dwóch różnych miejscach? To znak, że film nie jest wyłącznie zlepkiem banalnych historii, lecz ma również metafizyczny wymiar.

Iga jest artystką, co widać po jej mieszkaniu (bo przecież artyści zawsze mieszkają w loftach z wielkimi oknami). Ma kochającego męża i udaną córkę. Tyle że się nudzi i skrycie pożąda męża swojej siostry. Maja ma trzydzieści lat, stabilny związek i silną potrzebę zwracania na siebie uwagi. Też się nudzi i pragnie przeżyć tej nocy przygodę swojego życia. Mimo że kłamie i traktuje swojego chłopaka jak wycieraczkę, widz ma ją lubić. Następna jest Helena – kobieta w zaawansowanym wieku, która postanawia rozmówić się ze swoim byłym mężem. Tak się składa, że ten planuje uczcić swoje urodziny w klubie ze striptizem. Helena, choć od rozwodu minęło trzydzieści lat, nie ma oporów, by zrobić mu z tego powodu wyrzuty. Na koniec poznajemy historię Renaty. Jej niebieskie włosy mówią o niej wszystko.



W żadnej z opowieści nie ma choćby krzty wiarygodności. Jeśli  historia Igi brzmi najprawdziwiej, to wyłącznie za sprawą osobowości i talentu komediowego Izy Kuny, która potrafi spontanicznie rozładować nawet najbardziej czerstwe sceny i dialogi. Kuna gra jednak tylko w pierwszej nowelce, bez niej jest już tylko gorzej (oddaję też sprawiedliwość Gabrieli Muskale, która jest świetna w roli matki Renaty). Sytuacji nie ratuje reszta, rewelacyjnej przecież, obsady (na ekranie m.in. Joanna Kulig, Agata Kulesza, Marian Dziędziel, Piotr Głowacki, Łukasz Simlat). Ich działania i reakcje na wydarzenia motywuje jedynie schematyczny do bólu scenariusz – nie ma tu psychologicznej wiarygodności, a jedynie ciąg "nieprawdopodobnych", ogranych w kinie na wszystkie możliwe sposoby zdarzeń. Cóż, nie będzie wiele przesady w stwierdzeniu, że więcej o życiu, kobietach i miłości można się dowiedzieć z kolorowych gazet.

Film – wbrew tytułowi nasuwającemu skojarzenia z "Kac Wawą" – nie ma też charakteru komediowego, który mógłby odwrócić uwagę od słabego scenariusza. Noc przedstawiona w "Warsaw by night" to noc magiczna; noc, która zaprasza cztery kobiety w różnym wieku na jeden szlak. Cel był oczywisty: autorka wymarzyła sobie obraz współczesnych warszawianek, a szerzej: samotnych kobiet w wielkim mieście. Wszystko pozostało jednak w sferze intencji. Ja tych kobiet nie znam, nigdy ich nie widziałam i nie mam z nimi nic wspólnego.
1 10
Moja ocena:
3
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones